czwartek, 31 maja 2012

Bzowe lekarstwo

Lilak już przekwitł, a czarny bez czy dziki bez dopiero kwitnąć zaczyna. Nie od dziś wiadomo, że ten uroczy krzew to roslina lecznicza. U nas w domu najpierw robi się przetwory z jego kwiatów, a potem z owoców. Kwiaty zrywamy na dziadkowiźnie, bo własnego bzu nie mamy, a ten u dziadka rośnie sobie z dala od dróg i innych zanieczyszczeń.
Tu dwa krzaki przy domu, a poniżej jeden nad strumieniem...
Te białe kwiaty (baldachy) zrywamy i suszymy na leczniczą herbatkę lub chłodzący napój na letnie upały (ostudzony wywar z cytryną, listkiem mięty, miodem i lodem) oraz na cytrusowo-bzowy syrop, który pijemy sobie z herbatką albo rozcieńczony po prostu z ciepłą wodą, gdy kogoś w domu dopada grypa lub tym podobne wstretne chorubsko. A oto przepis na to cudo:

Składniki:
2 litry wody
2 kg cukru
7 cytryn
2 pomarańcze
40 kwiatów (baldachów) czarnego bzu

Wykonanie:
Wodę z cukrem zagotować, a potem odstawić do wystudzenia.
Cytryny i pomarańcze pokroić w kostkę razem ze skórkami (dlatego dobrze by było, gdyby były z jakiegoś pewnego źródła - my czasem, chociaż nie zawsze robimy przetwory z cytrusów z tego gospodarstwa na Sycylii: http://www.incampagna.pl/), dodać do tego samego pojemnika kwiaty bzu i zalać wszystko wystudzoną zalewą (woda z cukrem) - odstawić na 48 h. Nastepnie trzeba miksturę przecedzić, zostawić sam płyn i pasteryzować przez 15 min, zamnknąć w słoiczki i schować na zimowe pluchy:)
A to efekt końcowy, syrop o złotym kolorze, dobry w smaku, może troszkę mdły, a po rozcieńczeniu z ciepłą wodą (pół na pół) bardzo smaczny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz